Płatnych parkingów. !!!
W większości miejsc parkingowych, tj. nie oficjalnych ale po
prostu miejsc gdzie chce się i da się zaparkować motor, stoją parkingowi. W
przeważającej większości nie są to żadni oficjalni pracownicy, tylko tacy sobie
wolni strzelcy. W przeważającej większości nie są też oni zupełnie potrzebni.
Niby pilnują motorów i pomagają wyjechać z parkingu. Co do pierwszego punktu,
to zgoda w niektórych miejscach obecność człowieka zmniejsza ryzyko kradzieży,
ale zazwyczaj są to miejsca ruchliwe, w których cały czas ktoś jest. Na
marginesie, gdy ludzie przyłapią złodzieja na gorącym uczynku, nie dzwonią na
policję tylko rzucają się na niego i jego szczęście jeśli przeżyje, sam
widziałem, wiem co mówię. Jeśli chodzi o ich pomoc w parkowaniu, albo wyjeżdżaniu to mnie tylko przeszkadzają.
Wychodzę dajmy na to ze sklepu, siadam na motorze i chce sobie
przeczytać smsa, a tu nagle ktoś wyciąga mój motor, że niby mi pomaga, żebym
sam nie musiał. Czuję się wtedy jak dziecko, które nielubiana ciotka chwyta
boleśnie za ramię i ciągnie na drugą stronę ulicy. Kurdę, co za problem sam
wyjadę, może chcę postać, albo pojechać w drugą stronę! Może dla jakiejś
słabowitej dziewczyny, to jest pomoc, nie musi wypychać sama motoru, ale ja
tego wyciągania NIGDY nie doceniłem. Oczywiście wszystkie te manewry parkingowi
wykonują z taką miną jakby właśnie udzielali życie-ratującej pożyczki komuś
kto jej bardzo potrzebuje. Albo: parking pusty, tylko wjechać prosto jak w mordę
strzelił i wyłączyć silnik, a ten do mnie wymachuje, jakby naprowadzał
do startu F16.
Wkurza mnie to, że człowiek postanawia sobie, że stanie
sobie w punkcie A i za jego przekroczenie będzie pobierał opłatę. To tak jakbym
ja zaczął pobierać opłatę np. za wjazd rowerem na Pola Mokotowskie. Nikt tego nie
kontroluje, wszyscy płacą. A teraz
proszę sobie wyobrazić, co by to było jakbym od każdego roweru pobierał dwa
złote (to mniej więcej realna wartość tutejszej opłaty parkingowej). W sezonie zarabiałbym po 1000 zł dziennie! I to nie są żarty, jak się zastanowić ile Ci ludzie
zarabiają to wychodzi na to, że są bogaci!. Chcę np. zatrzymać motor i kupić
papierosy – trwa to może z minutę, ale i tak muszę zapłacić takiemu
parkingowemu standardową cenę. Od 1 do 3 tysięcy rupii (1-3rb). W co lepszych
miejscach, może stać po dwieście albo i więcej motorów na raz. To powiedzmy 400 tyś. Teraz
policzmy zaniżając dane, że wciągu dnia taki motor stoi średnio na parkingu trzy
godziny, a parkingowy pracuje 9 godzin. Daje to 1,2 mln rupii dziennie! Dla
porównania moje miesięczne stypendium to 2 mln rupii. Nie da się też im nie zapłacić. Gdy spytałem
kolegów, co by to było gdybym takiemu odmówił zapłaty, nawet nie mogli sobie
tego wyobrazić, powtarzali po prostu, „ale musisz, ale musisz”. Ludzie sobie
nawet nie zdają sprawy, albo zdają, ale uważają to za naturalne, że są
kantowani. Swoją drogą nawet gdy jakiś parkingowy rzuci ewidentnie naciąganą
cenę być może ze względu na mnie, moi koledzy nigdy się o to nie wykłócają, takie „dobra zapłać/zapłacę już, nie będziemy się z nim tu użerać”. A jak ja zaczynam
się wkurzać i kłócić o złodziejską cenę to płacą za mnie. Nie mają takiego poczucia, żeby walczyć o swoje,
myślą chyba tylko „2rb w tę czy we w tę to żadna różnica”, więc nawet jak czują
się oszukiwani to zapłacą dla świętego spokoju.
Chcę sobie wjechać na groblę zobaczyć widoczki, szlaban!
Dwóch ziomeczków przyprowadziło gałąź, czy jakieś biało czarne cegły, nałożyli
pomarańczowe kamizelki i kręcą biznes. Za co ja płacę? Kompletnie za nic i tak
jadę dalej, oni o to miejsce w ogóle nie dbają, na to co się dzieje wewnątrz
mają wyjebane, po prostu byli tu pierwsi, albo silniejsi, nie wiem do końca jak
to funkcjonuje. Myślę, że to rodzaj mafii, ale pewny nie jestem, czy to mafia, czy nie, napiszę, jak zbiorę więcej informacji.
Mam kolegę policjanta w wydziale zabójstw, że tak powiem dwustronnych, to się
dopytam. Kolega nawet po pracy cały czas ze słuchawką z połączeniem z bazą, w
razie gdyby pojawił się przypadkiem „target”.
Oprócz parkingowych są też „przeprowadzacze”. Pomagają
oni samochodom skręcić lub zawrócić na ulicy zatrzymując ruch z przeciwnej
strony i zwykle dostają za to 1-2rb. Jednak to czym im zapłacisz jest już
dobrowolne. No chyba, że pomagają Ci przejść przez ulicę, ja nigdy tego nie
potrzebuję, ale osoby starsze, czy dziewczyny gdy jest ciężki ruch czasem korzystają
z usług takiego profesjonalnego przeprowadzacza też za jakieś 1-2rb. Przeprowadzacze
to jednak zdecydowanie gorsza robota, raz że nieco gorzej płatna (ale to zależy od miejsca), ale przede wszystkim cały czas pośród setek samochodów więc hałas, gorąc i brud jest okropny, poza tym też trochę niebezpieczna bo łatwo wpaść pod
samochód czy motor, dlatego chyba też przeprowadzaczami są dzieci (nawet
siedmioletnie) i młodzież, dorosłego w roli przeprowadzacza nigdy nie widziałem. To chyba na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz