czwartek, 29 listopada 2012

Jak egzaminowałem położne


Parę dni temu egzaminowałem położne.Uniwersytet medyczny, do nauczania angielskiego swoich studentów wynajmuję zewnętrzną, prywatną firmę. Menadżerka i wszystkoróbka filii makassarskiej jest moją koleżanką. Będą egzaminy ze speakingu i ona koniecznie potrzebuje bule. Dlaczego? Bule, koniecznie, bo zmotywuje dziewczyny.- Nie wiem czy i  na ile motywuję dziewczyny do nauki angielskiego i na jakiej zasadzie miałoby to działać, mnie się wydaję, że chodzi bardziej o to, że bule zatrudniony daje szkole dobrą markę - mamy bule, znaczy jesteśmy dobrzy, więc raczej motywuję potencjalnych klientów. Tak czy siak zgodziłem się pomóc... za całkiem niezłą opłatą. No więc dla mnie to jak praca, ale A mówi, że to pomoc, niech tak będzie. Klas jest dwadzieścia parę, po czterdzieści parę dziewczyn każda. Dużo, a wszystkie przyszłe położne w białych kitlach i w większości w hijabach. Mają one za zadanie przygotować prezentację na temat malarii/dengi/biegunki/HIV/nadciśnienia ciążowego. Po jednym dniu słuchania po kilkakroć o tych samych chorobach czuję, że po skończeniu egzaminowania będę miał je chyba wszystkie na raz. Od początku trochę nie rozumiałem po co zatrudniać do egzaminowania położnych bule, co by nie mówić kilkakrotnie drożej niż lokalnego nauczyciela. Nie rozumiem tego tym bardziej teraz po kilku dniach w robocie. Dziewczyny dosłownie nie umieją prawie nic. Cały materiał biorą z internetu, po tym wszystko czytają nie rozumiejąc jakiś 95% wypowiadanych przez siebie słów. Jeszcze przed egzaminami zostałem poinstruowany, że nie dajemy ocen poniżej "D" (A-najlepsza, B,C,D,E - to oblanie, ale tutaj D "to naprawdę ostateczność). Początkowo punktowaliśmy "wymowę", "wiedzę", "pewność siebie", oraz "pracę w grupie". Po pierwszym dniu jednak zbuntowałem się przeciwko temu idiotycznemu systemowi, bo co niby mam wstawić w "wiedzy", jeśli one żadnej wiedzy nie prezentują i wszystko czytają, no i jeszcze "pewność siebie" i "praca zespołowa", też nie wiadomo co to, a z językiem to ma mało wspólnego. Teraz też nie jest profesjonalnie, ale udało mi się wynegocjować "rozumienie", "wrażenie, pewność siebie, praca w grupie" oraz "rozumienie". Także po każdej, czasem mocno bolesnej prezentacji pytam się dziewczyn o słowa, które przed chwilą przeczytały i proszę by je przetłumaczyły na indonezyjski. Zazwyczaj chodzi mi o najprostsze i najbardziej podstawowe słowa przez nie użyte, np. jako nagłówki. "What is treatment/cause/symptom?" Tak z połowa dziewczyn nie jest w stanie na to odpowiedzieć. Czasem bawię się w ohydnego belfra "What is checking blood pressure?" << gorączkowe szukanie odpowiedzi w slajdach>>, "Ok. What is blood pressure?"... "Blood?"... Dzisiaj dla wyjątkowo niekumatej dziewczyny, byle tylko nie dać jej "D" dodałem jeszcze "house?...dog?...cat?". Nie wiedziała... Ale i tak zda, z "D"

             Ciekawsza jednak jest inna historia. Budynek uniwersytetu jest bezpośrednio połączony z budynkiem szpitala, w którym studentki mogą ćwiczyć na biednych pacjentach. Wchodząc do klasy, gdzie czekała na mnie A, a byli jeszcze inni nauczyciele, poczułem wyjątkowo intensywny zapach jakby masy na ciasta z dużą ilością żółtek, taki ciężki słodki zapach trochę przyjemny, trochę nie. Pachnie jakbyście ciasto robili – mówię. No właśnie, haha chyba ktoś sobie tu gotował, nie my. No i tyle z tego, siedzimy tak z półgodziny o czymś rozmawiamy i w końcu ktoś zwraca uwagę na białe styropianowe pudło stojące tuż obok nas. Co to? – Nie wiemy. A podnosi pokrywę, i natychmiast ją odrzuca krzycząc ze strachu – ORGANY!. Wielkie poruszenie. Oczywiście każdy się zerwał by zobaczyć tajemniczą, straszną zawartość pudła, nikt jednak nie odkrył go całkiem i nie zniósł widoku przez dłużej niż sekundę. W pudle leżały zalane jakąś przezroczystą substancją ludzkie organy. Tak z pięć czy siedem sztuk. Na pewno było serce i żołądek, nie wiem czy właściciel był jeden czy wielu. Organy też nie były świeże, co stwierdzam na podstawie sino-bladego koloru zamiast soczyście czerwonego. Ciężki zapach żółtek rozcieranych z cukrem wypełnił salę jeszcze bardziej. Moi znajomi szybko się jednak przyzwyczaili do obecności organów, traktując to jaką rzecz prawie naturalną, a przynajmniej konieczną. Ja z wrodzonego poczucia wycofania oraz niepewności co do osądu sytuacji, zamilkłem. Szczerze mówiąc zrobiło mi się trochę niedobrze na widok (chyba po raz pierwszy w życiu) ludzkich organów, tak nieludzko porzuconych w naszej klasie, szczególnie gdy sobie trochę wbrew woli wyobrażałem jak leżą i drgają w ciemnym w pudle tuz obok mnie. W tej samej klasie miały zacząć się zaraz egzaminy, Przestraszony wizją siedzenia w jednej klasie przez kilka godzin z pudłem organów za plecami, po jakiejś chwili wahania zasugerowałem A, że może coś w sprawie organów należałoby przedsięwziąć. A rozłożyła ręce – jeśli ktoś je tu zostawił, to widocznie w jakimś celu. Pewnie zaraz ktoś je zabierze. Organów nikt nie zabierał, a my musieliśmy zaczynać egzaminy. 
              Doświadczenie to zaliczam do zdecydowanie nieprzyjemnych.. Słuchanie po x-kroć o tym samych paskudnych chorobach trawiących człowieka, oglądanie nudnych prezentacji oraz dukających dziewczyn, które nie wiedzą co czytają (z resztą gdybym nie widział na slajdzie co, to też bym nie wiedział), powodowało, że po pewnym czasie, właściwie nie byłem w stanie zdecydować, czy mówi ona o HIV czy o biegunce. Dziewczyny przyzwyczajone do tych tematów, nie mają problemów z przedstawianiem na slajdach rozkładających się wagin czy umarłych płodów służących jako tło dla kolorowych tekstów mówiących o samych chorobach. No, a na to wszystko, organy i ich ciężki, otępiający zapach, który nie pozwalał o sobie zapomnieć. Studentki nie wymagały wielkiej uwagi, brnąc przez strony nieznanego sobie specjalistycznego języka medycznego, np: "Some studies suggest that hypoxia resulting from inadequate perfusion upregulates sFlt-1, a VEGF and PlGF antagonist, leading to a damaged maternal endothelium and restriction of placental growth.[22] In addition, endoglin, a TGF-beta antagonist, is elevated in pregnant women who develop pre-eclampsia.[23] Soluble endoglin is likely upregulated by the placenta in response to an upregulation of cell-surface endoglin produced by the maternal immune system, although there is also the potential that sEng is produced by the maternal endothelium. Levels of both sFlt-1 and sEng increase as severity of disease increases, with levels of sEng surpassing levels of sFlt-1 in HELLP syndrome cases. Recent data indicate that Gadd45a stress signaling regulates elevated sFlt-1 expression in pre-eclampsia."... I tak w końcu pytałem je, "what is blood?". Słuchając jednak takiego niekończącego się dukania w prawie nieznajomym języku zdarzało mi się odpływać, w jakieś zwykle turpistyczne wizje. Nie ma co się dziwić, cała sytuacja przypominała nieco surrealistyczny sen. Co by nie mówić kilka z elementów mojego otoczenia było dla mnie zupełnie nowych. Jakaś zapyziała, nieotynkowana sala, sytuacja egzaminu, z drugiej strony biurka, muzułmańskie akuszerki i oczywiście organy w styropianowym pudle, w jakimś sosie. Po skończonych egzaminach nastrój obrzydzenia i wycofania utrzymywał mi się jeszcze przez kilka godzin. W nocy obudziłem się przy pierwszych nawoływaniach muzeinów i dostałem dosłownie kilka sekund na dopadnięcie toalety. Ostra biegunka i wymioty, jakich nie miałem od czasu swojej pierwszej choroby w Indonezji. Czułem się koszmarnie, płynęło wszystko, a ja z bólu i gwałtownych ataków odgórnych i oddolnych nie mogłem zmrużyć oka prawie do południa. Kolejnego  dnia było już na szczęście prawie dobrze. Odpowiedzialnością za ten nieprzyjemny incydent obarczyłem smażone banany i mleko czekoladowe, które spożyłem nieprzyzwoicie późno. Dwa dni później będąc w robocie po raz drugi dowiedziałem się, że A, jak i dwie inne nauczycielki, które spędziły w  klasie zaledwie z godzinę także cierpiały na to samo co ja. I jak tu pozostać nieczułym na unoszący się w powietrzu mistycyzm i nie podejrzewać organów!?  Samych organów już nie ma, ale sos musiał widocznie z pudła wyciekać, bo tam gdzie przedtem stało, jest tłusta plama. Zapach wciąż jest wyraźny, ale wiem przynajmniej za co mi płacą.